Tęskniliście kiedyś za kimś tak bardzo, że nic Was nie cieszyło? Książki, muzyka, dbanie o siebie... Po prostu nie miało dla Was większego sensu?
Teraz właśnie jestem w takiej czarnej dziurze. Skarb wyjechał, do pracy, a ja w domu, z rodziną. Nie widziałam go od czterech dni ... oiledobrzeliczę ... i na razie nie wiem jeszcze, co ze sobą zrobić.
Zrób paznokcie.
Narysuj coś.
Ogól nogi.
Przecież to wszystko powyższe wydaje ci się zawsze takie cudowne, wspaniałe, niedoścignione, kiedy siedzisz w lutym nad psychologią poznawczą, zachwycasz się jakąś kolejną naukową teorią, ale wcale nie masz dla siebie czasu. I wtedy zrobiłabyś wszystko, żeby móc ogolić te cholerne nogi, pocierpieć trochę z depilatorem w ręce, przecież tak uwielbiasz, jak boli. Szczerze mówiąc, to ten ból przy depilacji przypomina trochę robienie tatuażu, a ja tak chcę kolejny tatuaż, a z drugiej strony wiem, że powinnam oszczędzać miejsce na ciele, jestem dwudziestolatką, jeszcze parę lat życia mi zostało. Tylko po co golić nogi, czy cokolwiek, skoro jego nie ma i on nie zobaczy. Bez niego to nawet ta cholerna psychologia poznawcza wydaje się szarobura bez wyrazu, a mrożona kawa jest mdła i jakoś to życie mnie uwiera.
Toteż jedyne, do czego jestem zdolna, to siedzenie, tęsknienie, wysyłanie mu rozbieranych zdjęć, dzwonienie i snucie planów. Już zaplanowałam. Wiele. Takie małe pierdoły, które chcę zrobić i chcę zrobić je dla nas. Nic poważnego, a może właśnie najważniejsze, co mogę teraz zrobić: pomysł na nasz pamiątkowy kącik w pokoju, plan romantycznej nocy po jego powrocie, skok na bungee w przyszłe wakacje... Takie piękne rzeczy, które trzymają mnie przy życiu. Są wakacje - mogę odrobinę (?) pofantazjować. Skarb wróci to i ja wrócę - do rzeczywistości.
Było już kiedyś?
P.S.: Potrzebuję romantycznej muzyki na wspólny wieczór - ktoś może mi doradzić?:)
P.S.2:Wczoraj blogowi stuknął miesiąc! Dziękuję Wam kochani za obecność tutaj! <3
Nigdy nie byłam zakochana, ba, nawet zauroczona nie byłam (i już czuję się jak forever alone z czterema kotami w domu) i nie widzę sensu wypowiadania się na ten temat, bo zbyt wiele dobrego nie wysnuję. Podziękuje Ci jedynie za przypomnienie mi o utworze "Lonely Day", który mimo iż uwielbiam, to gdzieś zatarł mi się w pamięci.
OdpowiedzUsuńRomantyczna muzyka? Cholera. Poza całym repertuarem Adele nic nie znam.
truthofthunder.blogspot.com
Nie mogę nic powiedzieć na temat miłości i tęsknoty, ale współczuję Ci. Każde uczucie, które trąci o marazm i powoduje taki "dzienny letarg" jest okropne. Życzę, by Twój Skarb wrócił jak najszybciej. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xx
---
Sztuka parzenia herbaty [KLIK]
Ciekawie piszesz, doskonale rozumiem Twoje uczucie. :/
OdpowiedzUsuńZapraszam również do Siebie- http://steps-together.blogspot.com/
Tak, ja tęsknie za jedną osobą i to mocno...
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do siebie!
the-fight-for-a-dream.blogspot.com
Oj, to chyba miłość jest, że taka tęsknota ;D
OdpowiedzUsuńA tak na serio to nie dziwię się, bez takiej jednej ukochanej osoby wszystko potrafi stracić sens. (Przede wszystkim to golenie nóg). Jak inaczej wytłumaczyć, że ludzie tak namiętnie i bezustannie szukają drugiej połówki? A jak się już kogoś takiego znalazło, zasmakowało wspólnych chwil, rozłąka jest tym trudniejsza. Szczęściem niedługo wróci i z powrotem będziesz miała dobry humor
Opowiastki Prawdziwe (klik)
Uwielbiam Twoje posty, może dlatego, że znajduję w nich jakąś cząstkę siebie.. ;)
OdpowiedzUsuńMam podobnie. Jestem w związku na odległość i każdy dzień bez Niego jest pusty i bez wyrazu. Kiedy wiem, że przyjeżdża, że będziemy siedzieć razem od razu wszystko nabiera kolorów. :)
Tak samo myślę o przyszłości, zastanawiam się jak spędzę z Nim przyszły weekend, ferie i każdą możliwą chwilę. :)
Co do romantycznej muzyki - jaki gatunek preferujesz ;)?
Buziaki! // mój blog
Doskonale cię rozumiem. W końcu przejdzie :*
OdpowiedzUsuńPoklikasz u mnie w linki?
http://odbicie-lustra.blogspot.com/